Lokalne porty lotnicze w Polsce

Lotniska lokalne w Polsce

fot. dellm60/bigstockphoto.com

Lokalny port lotniczy potrzebuje miliona pasażerów rocznie, aby był w stanie się utrzymać. Niestety wynik ten jest nieosiągalny dla większości lotnisk w Polsce. Oznacza to, że lokalne porty lotnicze zwykle na siebie nie zarabiają i trzeba je dofinansować z budżetu państwa, co też często oznacza ubytek rzędu nawet kilkunastu milionów złotych rocznie. Czy można zatem dziś mówić o przeinwestowaniu w sieć lotnisk w naszym kraju?

Jeszcze kilka lat temu, w Polsce otwierano coraz więcej lokalnych portów lotniczych. Obecnie stanowią dla samorządów worki bez dna, gdyż aby małe lotnisko było rentowne, musi obsługiwać od 700 tys. do 1,3 mln pasażerów rocznie. Jak pokazuje przykład Hiszpanii, w której wybudowano w ciągu ostatnich 10 lat aż 48 regionalnych portów lotniczych, sfinansowanych głównie ze środków Unii Europejskiej, bardzo ciężko osiągnąć milion pasażerów rocznie. Dziś z tych 48 małych lotnisk rentownych jest tylko 11.

W Polsce nierentownych jest kilka lokalnych lotnisk, m.in. w Bydgoszczy, Łodzi, Zielonej Górze, Radomiu, Lublinie. Zwykle obsługują one o 2/3 pasażerów mniej niż powinny. Eksperci mówią o megalomanii władz samorządowych, które wybudowały lotniska w miastach, które co roku mają kilkadziesiąt milionów złotych założonego deficytu i którym brak perspektyw na osiągnięcie progu rentowności.

Linie lotnicze zdają sobie sprawę z tego, że ich obecność jest podstawą egzystencji portów, dlatego też często dyktują one swoje warunki lotniskom, przez co znacząco wpływają na ich rentowność. Przychody wówczas drastycznie spadają i nawet dopłaty z samorządowej kieszeni nie są w stanie pomóc im wyjść na prostą. Tego typu model biznesowy należałoby rozszerzyć o ofertę „general aviation” związaną z ruchem prywatnych samolotów, która pozwoliłaby ograniczyć stawki dla regularnych przewoźników.

Jak podkreślają to samorządowcy podstawą decyzji o budowie tych małych lotnisk była perspektywa rozwoju regionu. Albowiem dla regionu port lotniczy to w efekcie poprawa dostępności komunikacyjnej. Niestety dziś skala ich działania jest niewielka. Na dojście do rentowności każdego tego typu przedsięwzięcia potrzeba czasu, lecz czy za kilka czy kilkanaście lat polskie lokalne porty lotnicze będą obsługiwać magiczną liczbę miliona pasażerów rocznie? Zobaczymy. Być może czeka je podobny los, jak rozebranego w tym roku portu lotniczego w Słupsku czy w Krzywej koło Jeleniej Góry.

Rząd zapowiada nową strategię dla lotnisk pasażerskich, choć obecnie na lokalne porty lotnicze w Polsce wydano wyroki śmierci. Politycy nie mają jednak pomysłu na „lotniska widma”, jak te w Zielonej Górze – Babimoście i w Radomiu. Czy uda się w najbliższym czasie uniezależnić te nierentowne lotniska od pomocy ze strony państwa? Czas pokaże.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *